Ciąg dalszy...
Jak się ogrodziliśmy- zrobiło się nudno. ;) Mąż z tatą wpadli na pomysł wykonania wiaty nad ławeczkę i krzesła, do pomocy zaoferował się sąsiad (ten od sadu) i ruszyli! :)
Tu elementy:
(widać że część działki skoszona, a część nie, widocznie miałam chwilę odpoczynku:) Tak, bo to ja w tym związku koszę trawę, kocham to robić:) Aha, no i widać tę wielką brzozę.
Chłopcy pracowali do nocy (bo zaczynali dopiero po powrocie z pracy):
Wiatka rosła w oczach.:)
W międzyczasie szukaliśmy projektu, który by nas usatysfakcjonował; gdy znaleźliśmy Z10- wiedzieliśmy, że ten i żaden inny.:) Jeszcze zrobiśmy prowizoryczną symulację w przestrzeni ze sznurkami w roli głównej:
(powyżej widać, że góra gruzu zamieniła się w piękny skalniak ;) )
I zamówiliśmy projekt. :) Mąż znalazł miłego pana, który obiecał nam go zaadaptować, i w sierniu było już po sprawie.:) Mąż pozałatwiał warunki na przyłącza, i wystąpiliśmy o pozwolenie na budowę.
Gdy chłopcy wojowali z wiatą ja w między czasie z nudów robiłam różne pierdoły. Podczas koszenia trawy ciągle trafiałam na kamienie, w końcu je wszytkie zebrałam, znalazłam w naszym gruzo-skalniaku jakieś cegły i zrobiliśmy z mężem takie "cuś" dookoła kibelka. Bardziej dla wyglądu niż z jakiegoś konkretnego powodu. ;)
Chłopcy skończyli wiatę, ja z resztek farby pomalowałam nasz "ustęp" (trochę go widać na obrazku).
Do wiatki potrzebny był jeszcze gont bitumiczny żeby go pokryć, więc zamówiłam na Allegro - byłoo wiele taniej niż w sklepach, nawet mimo tego że zapłaciliśmy 100 za kuriera). Trzeba było na niego poczekać.
Mąż ze względu na ciężki sprzęt, jaki miał się w niedalekiej przyszłości pojawić na działce, zrobił podjazd z płyt chodnikowych:
Mnie powinno się sporządzić zakaz wstępu do sklepów ogrodniczych, bo straciłabym całą wypłatę na drzewka. :) Kiedyś za ostatnie pieniądze kupiłam bez i brzoskwinię, dobrze że więcej przy sobie nie miałam gotówki bo pewnie przywiozłabym pół sklepu. Zasadziliśmy je, a ostatnio od rodziców dostaliśmy jeszcze jarzębinę, magnolię, wierzbę i jeszcze kilka różnych.:) Też dodam później zdjęcia.
Wrzucę jeszcze zdjęcie z rogu działki, widok na asfaltówkę:
I na działkę, z tego samego miejsca:
W końcy przyjechali do nas geodeci, by wyznaczyć domek. :) W oczekiwaniu na nich oczywiście robiłam zdjęcia (był październik a było tak zimno, że myślałam że zamarznę). W rzędzie wzdłuż tej drogi wewnętrzej mamy jeszcze dwóch sąsiadów, dalej jest poooooleeee... o takie:
(na zdjęciu powyżej załapał się basen sąsiada, tego od wielkiej brzozy;) )
Ahhh jak na wsi jest pieknie.:)
OK, wróćmy do rzeczywistości: panowie przyjechali, wymierzyli...
...wysprehowali...
...i pojechali. (o, na wiacie widać na tym zdjęciu położony już gont).
Jeszcze dodam fotki drzewek- wierzba w rogu działki:
I magnolia, która ma teraz takie śliczne mięciukie bazie kotki; reszta o tej porze nie ma już liści, więc nie będę wstawiać zdjęć samych gałązek. :) Wiosną Was pomęczę.;D